Dlatego po raz kolejny pytam: dlaczego właśnie Japonia?
Nigdy tak do końca nie potrafię dokonać rankingu najlepszych utworów na poszczególnych płytach – pamiętasz, Piotrze, tę zabawę w nasze typy na IX Zlocie. Przewinęło się strasznie dużo tytułów. Przyznaję, że przy Jody totalnie się odpływa…
Proponuję, po zakupie płyty oczywiście ją przegrać i dograć Jody z youtuba.
No i do reason8:
jeśli nie posłuchasz z sieci, to będziesz musiał zamówić edycję japońską. No, nie bądź taki! Posłuchaj!
Hipnoza (grec. ύπνος – ýpnos, czyli sen)… JODY… czuję sie zahipnotyzowany tym utorem…wszystko w nim faluje i przypomina Shangri-La… Sam miód który daje mi dużo radosci. Słuchając jej uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy.Perła która nijak się ma do Long Wave, naprawdę szkoda że zabrakło na niej takich klimatów. Japończycy mają wielkie szczęście!
Spokojnie. „Ja wiedziałem, że tak będzie”.:-D Wiedziałem… Piotrze, te próbki przez Ciebie prezentowane koleżeństwu, to jak zdania wyrwane z kontekstu. To trochę karkołomne – to zdawanie się na opinie osób „postronnych”. Ja nie ryzykuję w pracy, bo wiem, czego ludzie słuchają. A jak puszczę sobie cichutko na kompie nawet coś z ELOhitów, to na nikim nie robi to wrażenia. I wtedy zadaję sobie pytanie: jak żyć? Jak oni mogą tak żyć? To ziarno musi trafić na swój grunt. Mnie do tej muzyki nikt nie przekonywał.
Coś jest w tym utworze…
Pamiętacie jak moje koleżanki i koledzy z pracy słuchali wybranych klawałków z Long Wave? A potem… Przytaczac ich wypowiedzi nie będę Pomimo, że się z nimi zgadzam!
Teraz posłuchali Jody.
Co za widok mam teraz. Wciąż chodzą i słyszę jak nucą: „Jody, I miss you so, More than you ever”. A u mnie uśmiech na ustach i wtóruję „Jody, I miss you so”. Magia, nic innego, tylko magia…
Pytam: Jeff jak żyć… z Long Wave??? Gdy wszędzie „Jody”…. mam w głowie.
Ech, Piotrze. Pisałeś coś o dotykaniu tęczy przy słuchaniu 50 sek. „She”… Nie mam możliwości sprawdzenia, bo siedzę w aucie z mp.3ką na uszach i przyjemnie męczę się z telefonem. Otóż, ja na tej tęczy już jestem, leżę sobie z założoną nogą na nogę, z rękoma pod głową… Chętnie pomógłbym komuś tam się wspiąć. Bo tu dopiero słychać!!!
Magda, może Ty?
Dlaczego, pytam, dopiero bonus ukazujący się w Japonii, okazuje się numerem, który po wysłuchaniu rozjaśnia twarze fanów?! Dla mnie to genialny cover! Po prostu, to jest to na co czekamy, nawet jeśli nie zostało napisane przez JL.
Barwa głosu Jeffa, chórki, krążący w tle fortepian, ornamentująca gitara, a na dodatek nie wybijająca sie perkusja dopełniająca całości. Tu wszędzie słychać mistrzowskie granie. Właśnie tak powinny wyglądać pozostałe nagrania z Long Wave.
Chciałbym ponarzekać na „Jody”…
Hmm, ale wiecie co robię – słucham Jody juz po raz tysięczny
Genialne, powiadam, genialne…
Andrzej na następnym złocie do „zgadywanki” kto szybciej odgadnie utwór ELO, dołączy coś z Long Wave. Ciekaw jestem jaki będzie efekt
Dlatego po raz kolejny pytam: dlaczego właśnie Japonia?
Nigdy tak do końca nie potrafię dokonać rankingu najlepszych utworów na poszczególnych płytach – pamiętasz, Piotrze, tę zabawę w nasze typy na IX Zlocie. Przewinęło się strasznie dużo tytułów. Przyznaję, że przy Jody totalnie się odpływa…
Powtarzam sie, jednak cover „Jody” jest genialny…
Najlepszy numer na płycie…
Najlepszy a tam go nie ma…
Hmmm… Mmmmmm… Lalalalaaaaa!
Co do sieci wczoraj pojawiły się Long Wave i Mr.Blue sky (bezstratny FLAC) To info dla niecierpliwych. Pozdrawiam
Proponuję, po zakupie płyty oczywiście ją przegrać i dograć Jody z youtuba.
No i do reason8:
jeśli nie posłuchasz z sieci, to będziesz musiał zamówić edycję japońską. No, nie bądź taki! Posłuchaj!
Hipnoza (grec. ύπνος – ýpnos, czyli sen)… JODY… czuję sie zahipnotyzowany tym utorem…wszystko w nim faluje i przypomina Shangri-La… Sam miód który daje mi dużo radosci. Słuchając jej uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy.Perła która nijak się ma do Long Wave, naprawdę szkoda że zabrakło na niej takich klimatów. Japończycy mają wielkie szczęście!
Spokojnie. „Ja wiedziałem, że tak będzie”.:-D Wiedziałem… Piotrze, te próbki przez Ciebie prezentowane koleżeństwu, to jak zdania wyrwane z kontekstu. To trochę karkołomne – to zdawanie się na opinie osób „postronnych”. Ja nie ryzykuję w pracy, bo wiem, czego ludzie słuchają. A jak puszczę sobie cichutko na kompie nawet coś z ELOhitów, to na nikim nie robi to wrażenia. I wtedy zadaję sobie pytanie: jak żyć? Jak oni mogą tak żyć? To ziarno musi trafić na swój grunt. Mnie do tej muzyki nikt nie przekonywał.
Coś jest w tym utworze…
Pamiętacie jak moje koleżanki i koledzy z pracy słuchali wybranych klawałków z Long Wave? A potem… Przytaczac ich wypowiedzi nie będę Pomimo, że się z nimi zgadzam!
Teraz posłuchali Jody.
Co za widok mam teraz. Wciąż chodzą i słyszę jak nucą: „Jody, I miss you so, More than you ever”. A u mnie uśmiech na ustach i wtóruję „Jody, I miss you so”. Magia, nic innego, tylko magia…
Pytam: Jeff jak żyć… z Long Wave??? Gdy wszędzie „Jody”…. mam w głowie.
Ech, Piotrze. Pisałeś coś o dotykaniu tęczy przy słuchaniu 50 sek. „She”… Nie mam możliwości sprawdzenia, bo siedzę w aucie z mp.3ką na uszach i przyjemnie męczę się z telefonem. Otóż, ja na tej tęczy już jestem, leżę sobie z założoną nogą na nogę, z rękoma pod głową… Chętnie pomógłbym komuś tam się wspiąć. Bo tu dopiero słychać!!!
Magda, może Ty?
Dlaczego, pytam, dopiero bonus ukazujący się w Japonii, okazuje się numerem, który po wysłuchaniu rozjaśnia twarze fanów?! Dla mnie to genialny cover! Po prostu, to jest to na co czekamy, nawet jeśli nie zostało napisane przez JL.
Barwa głosu Jeffa, chórki, krążący w tle fortepian, ornamentująca gitara, a na dodatek nie wybijająca sie perkusja dopełniająca całości. Tu wszędzie słychać mistrzowskie granie. Właśnie tak powinny wyglądać pozostałe nagrania z Long Wave.
Chciałbym ponarzekać na „Jody”…
Hmm, ale wiecie co robię – słucham Jody juz po raz tysięczny
Genialne, powiadam, genialne…
Ja już się rozpływam…